[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ka. Z tym Rohlmannem coś było nie w porządku. Nie czarnoksięstwo. Ja w to
nie wierzę. Nigdzie nie zagrzał miejsca. Włóczył się. Hippis siedemnastowieczny!
Nie. On pracował, ciężko pracował. Musiał.
Z jednego obrazu trudno wnosić.
Owszem, ja mogę to wnosić.
Ty jesteś młody. Młodzi wiedzą wszystko. Może masz rację. Ten obraz,
który wam pokazałem, namalował w Bambergu.
W Bambergu! Byłem tam. Skąd wiesz?
Ludwig patrzył gdzieś na lewo ode mnie, wcale mnie nie widząc.
Ja nie wiem powiedział. Tak mnie poinformowano. Przysłano mi
ten obraz z Würzburga. Za czasów hitlerowskich byÅ‚ zakopany z wieloma innymi
rzeczami w piwnicy. Hitlerowcy nie znalezli go i bomby go nie dosięgły, kiedy
Amerykanie i Brytyjczycy bombardowali śródmieście. Dużo lat minęło, zanim
spadkobiercy właścicieli dowiedli swoich praw do tej spuścizny. Skomplikowana
jest procedura prawna.
29
Gdybym pojechaÅ‚ do Würzburga, mógÅ‚bym poznać ludzi, którzy przysÅ‚ali
ci ten obraz, porozmawiać z nimi?
Nie. Ja bym nie wyjawił ich nazwiska. Oni pojęcia nie mają o malarstwie
i o malarzach. Nic by nie potrafili ci powiedzieć. Tylko byś ich zdenerwował.
MajÄ… prawo do spokoju.
To wziąłbym pod uwagę. Ale ktoś przecież chronił ten obraz od uszkodze-
nia. KtoÅ› wiedziaÅ‚, co robi. Oni na ten obraz patrzyli, ci ludzie w Würzburgu. Na
pewno widzieli na nim to, co my. I na pewno więcej niż my wiedzą o nim.
Ludwig potrząsnął głową.
Nic nie wiedzą. Nic o sztuce. Machnął ręką ze znużeniem. Mój naród
szanuje sztukę, obrazy, książki, przedmioty piękne, kunsztowne. Szanuje. Stara
się je ochraniać. Ale niekoniecznie rozumie je. Możesz mi wierzyć! Nie dam ci
żadnych nazwisk i adresów w Würzburgu. Mam po temu konkretne powody.
Respektuję twoje powody, Ludwig powiedziałem jednak pozwól, że
cię jeszcze o coś zapytam. Przedwczoraj mówiłeś o wzburzeniu, jakie ten obraz
wywołał, kiedy go wystawiono. Gdzie? Mówiłeś, że ludzie chcieli go spalić. Kie-
dy?
Plotka. Pogłoski. Bardzo stara plotka. Bardzo stare pogłoski. Nie powinie-
nem był powtarzać czegoś takiego.
Ale chciałbym wiedzieć.
Nie ma tu co wiedzieć. Ludzie wymyślają niestworzone brednie. Ludzie
przesadzajÄ….
Ludwig wstał, więc wstałem także. Wiedziałem, że nasza rozmowa skończyła
się. Odprowadził mnie do drzwi biura.
Nic nie odkryjesz w zwiÄ…zku z tym malarzem Rohlmannem powie-
dział. Ale po powrocie przyjdz do mnie na obiad. Chętnie posłucham twoich
wrażeń z podróży.
Uśmiechnąłem się na to. Nie miałem nic odkryć, ale on wolał się upewnić, że
z nikim nie będzie dzielił owego niczego .
Oczywiście, Ludwig odrzekłem. Porozmawiamy, kiedy wrócę.
Przypomniało mi się coś, co powinno było przypomnieć mi się wcześniej.
Nie widziałem tu dziś Roberta. Czy on nie chory?
Tak powiedział Ludwig głosem zdławionym. Bardzo chory. W żad-
nym razie nie należało pokazywać mu tego obrazu. Był takim szczęśliwym czło-
wiekiem. Neil Carlton zawiódł mnie. Już nie jest moim przyjacielem.
On jest twoim przyjacielem, Ludwig. Musiał wiedzieć, czy czarny też znaj-
dzie na tym obrazie siebie. Albo przynajmniej uważał, że musi wiedzieć.
Ludwig lekko potrząsnął głową.
No, życzę ci przyjemnej podróży. Tylko na pewno odezwij się po powrocie.
Pożegnaliśmy się uściskiem dłoni i znowu wyszedłem na ulicę, w ten hałas
i odór, w tę nierzeczywistość. Na swój sposób, to także było obrazem namalowa-
30
nym przez jakiegoś czarnoksiężnika. Znikało, kiedy człowiek od tego odchodził,
ale dopóki pozostawał w krainie tych wielkomiejskich mocy, oddziaływało tysią-
cem swoich sposobów.
Wszystko zdawało się wskazywać, że niedobrze jest z moim i tak niezbyt
zdrowym rozsądkiem. I że chyba muszę wyjechać, obojętne dokąd.
ROZDZIAA TRZECI
Miasteczko Friedheim leży na uboczu, z dala od linii kolejowej i od autostra-
dy. Można tam dojechać z Monachium tylko autobusem kursującym dwa razy
dziennie. Ten dworzec autobusowy mieścił się na nie znanej mi bocznej ulicy.
Mieszkałem kiedyś w Monachium, przez dwa miesiące, ale jakoś nigdy o tej uli-
cy ani o tym dworcu autobusowym nie słyszałem. Bilet sprzedał mi jowialny gru-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]