[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Oświeć mnie. Tak mniej więcej w przybliŜeniu?
Wzruszył ramionami.
- Cail mówił, Ŝe jak odprowadzał podatek w tym roku, nasz majątek został
wyceniony na około 60 milionów. Oczywiście nie wszystko jest w gotówce.
Mamy jeszcze kilka nieruchomości w kraju. Nie licząc tych za granicą i kont w
Szwajcarii.
Elain przymknęła oczy, próbując przyswoić sobie tą informację. Po chwili
zapytała.
- 106 -
- To, czemu zajmujecie się hodowlą bydła?
Ain znowu wzruszył tylko ramionami. - Musimy coś robić. Z resztą lubimy to,
lubimy przestrzeń, gdzie łatwiej być poza kontrolą. Za piętnaście lat moŜemy
pomówić o przeniesieniu się gdzieś indziej. Pogładził jej nogi, a następnie
wymasował całe ciało. To nieco rozluźniło ją i wyzwoliło przemiłe uczucie w
brzuchu. Elain wyskoczyła z koszuli, której i tak nie było sensu nosić.
- Znam coś innego, co mógłbyś zrobić. Figlarnie poruszyła biodrami.
Nadal była trochę obolała, choć masaŜ całego ciała odrobinę pomógł.
Ain delikatnie poklepał ją po pupie. - MoŜe nieco później, skarbie.
Obróciła się ku niemu i zaczęła się dąsać.
- Ze mną juŜ w porządku, jestem tylko jeszcze lekko podraŜniona.
- MoŜe po kolacji. Obdarzył ją swoim słynnym spojrzeniem. Nie naciskaj. Przed
nami wiele wspólnych lat.
Koniec końców Elain ponownie zasnęła. Kiedy obudziła się samotnie w
łóŜku było po osiemnastej. Wciągnęła na siebie koszulę i poszła do kuchni.
MęŜczyzn nie było w domu, słyszała jak rozmawiali gdzieś na zewnątrz.
Znalazła buteleczkę z Tylenolem i połknęła trzy tabletki, popijając wodą.
Przebudziła się z kolejną myślą, która powaŜnie ją zirytowała.
Alfa czy nie, Ain szczerze powiedział, co o niej myśli.
Chwilę później bracia pojawili się w kuchni, szerokie uśmiechy na ich twarzach
nim zdali sobie sprawę, z tego, Ŝe Elain zamartwia się czymś.
- 107 -
- Coś się stało? Zapytał Aindreas.
Elain skrzyŜowała ramiona i omijała ich wzrok.
- Wszyscy trzej, tak po prostu załoŜyliście sobie, Ŝe wyjdę za was za mąŜ?
MęŜczyźni wymienili zakłopotane spojrzenia.
- Ale przecieŜ omówiliśmy juŜ wszystko, co chciałaś. Stwierdził Ain.
- I Ŝaden z was matoły, nawet nie poprosił mnie o rękę!
Wyglądali na zaskoczonych, po czym razem głośno roześmiali się.
Aindreas przygarnął ją w swoje ramiona, zanim zdąŜyła zaprotestować.
Pocałował ją i wiedziała, do diaska, Ŝe topnieje. Nie mogła mu się oprzeć.
Brodey i Cail stali w uścisku po obu ich stronach. Ain przykląkł przed nią na
jedno kolano i wyczarował małe pudełeczko z kieszeni swoich szortów. W
środku wspaniały szafir z diamentowym oczkiem. Pierścionek doprowadził ją
do łez.
- Wyjdziesz za mnie?
MoŜe i miała, szalone wahania nastroju, ale miała teŜ przystojnego faceta,
baaa trzech przystojniaków. Szybko skinęła głową.
Cail i Brodey równieŜ przed nią przyklękli, kaŜdy trzymał jej jedną dłoń.
Brodey zapytał jako pierwszy. - Czy mnie takŜe poślubisz?
Roześmiała się.
- Tak!
- 108 -
- Nie zapomnij o mnie! DraŜnił się Cail. Wyjdziesz za mnie Elain?
Zgadza się, naleŜała do nich. Od głowy aŜ po... cóŜ, tyłek. Jeszcze głośniej
zaczęła się śmiać.
- Tak, o rany, tak! Poślubię kaŜdego z was!
Zdjęła obrączkę swojej babki i przeniosła ją na prawą rękę.
Aindreas wsunął pierścionek zaręczynowy na lewy palec jej dłoni.
- Skarbie, musisz nauczyć się cierpliwości, mieliśmy zrobić to zaraz po kolacji.
Wstał i złoŜył na jej ustach pocałunek. Potem Brodey i Cail równieŜ ją
pocałowali. W momencie, w którym Cail uwolnił ją ze swojego uścisku Elain
pragnęła, by zanieśli ją z powrotem do łóŜka i kochali się z nią przez całą noc.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]