[ Pobierz całość w formacie PDF ]
25
Ale mamy tu nie było, a widziałam, że Jenna również nie jest w nastroju do nawiązywania
kontaktów. W tej chwili zauważyłam niewielki biały stolik niedaleko drzwi i wskazałam go
lennie.
Wyglądał jak podwieczorkowy mebelek dla małych dziewczynek, ale ponieważ był to jedyny
stolik dla dwóch osób, uznałyśmy, że nie będziemy grymasić.
Usiadłam na małym białym krzesełku, kolanami sięgając do krawędzi stolika, co wywołało
parsknięcie śmiechu ze strony Jenny.
Pożerając pyszne jedzenie, wypytywałam ją o różne osoby znajdujące się w jadalni Zaczęłam
od wielkiego hebanowego stołu stojącego na podwyższeniu w końcu sali. Najwyrazniej
należał on do nauczycieli, ponieważ był nie tylko najładniejszy, ale także największy. Oprócz
pani Casnoff dziobiącej widelcem sałatkę, na honorowym miejscu siedziało jeszcze pięcioro
dorosłych - dwaj mężczyzni i trzy kobiety. Nauczycielkę-elfkę rozpoznałam bez trudu dzięki
skrzydłom, a Jenna powiedziała mi, że obok niej siedzi pan Ferguson, zmiennokształtny.
Po jego prawej dostrzegłam młodą kobietę o jaskrawych, niemal fioletowych włosach i w
okularach o grubej oprawie, podobnych do tych, które nosiła Jenna. Miała tak jasną karnację,
że wzięłam ją za wampira, o którym wspominała pani Casnoff, ale jenna wyjaśniła, że to pani
East, czarodziejka.
- Ten facet koło niej to wampir - oznajmiła Jenna, wskazując na autentycznie przystojnego,
mniej więcej trzydziestoletniego mężczyznę z czarnymi, kędzierzawymi włosami. -Lord
Byron.
Prychnęłam pogardliwie.
- Rany cóż to za pozerstwo, nazwać się imieniem umarłego poety.
Jenna tylko rzuciła mi spojrzenie.
- Ależ to jest prawdziwy Lord Byron. Przyznaję: omal się nie zakrztusiłam.
- Jaja sobie robisz! Ten od Giaura i tak dalej? On jest wampirem?
- Aha - potaknęła Jenna. - Jakiś wampir przemienił go w Grecji, kiedy był umierający. Rada
trzymała go, prawdę mówiąc, bardzo długo w areszcie, ponieważ trochę rzucał się w oczy.
Chciał koniecznie wrócić do Anglii i pozamieniać wszystkich w wampiry. Kiedy więc
otwarto ten zakład, skazali go na bycie nauczycielem.
- Rany - westchnęłam, przyglądając się, jak facet, o którym rok temu pisałam wypracowanie,
bezczelnie lustruje wzrokiem nas wszystkich. - To chyba straszne: być nieśmiertelnym i
musieć spędzić t u całą wieczność?
W tej samej chwili przypomniałam sobie, z kim rozmawiam.
- Przepraszam - powiedziałam, wlepiając wzrok w talerz.
- Nie przejmuj się - odrzekła Jenna. - Ja nie zamierzam spędzić reszty swojego długiego
żywota w Hekate, wierz mi
Miałam ochotę zadać jej jeszcze kilka pytań o to, jak to jest wiedzieć, że będzie się żyło
wiecznie. Bo z całego Prodigium tylko wampiry tak mają. Nawet elfowie w końcu gasną, a
czarownice i zmiennokształtni nie żyją dłużej niż zwykli ludzie.
Ale zamiast tego wskazałam na wysoką kobietę o kręconych ciemnych włosach, siedzącą
naprzeciwko pani Casnoff.
- A to kto?
Jenna przewróciła oczami i jęknęła.
- Och. To pani Vanderlyden. Nazywamy ją Vandy. Ale nie przy niej - dodała szybko. - Jeśli ci
się wyrwie, to nigdy się nie pozbierasz. Ona jest mroczną. A raczej była. Rada pozbawiła ją
mocy wiele lat temu. Teraz jest czymÅ› w rodzaju wychowawczyni w internacie, a poza tym
uczy wu-efu czy też raczej tego, co tu uchodzi za wuef. Jej głównym zajęciem jest pilnowanie
regulaminu. No i jest zła do szpiku kości.
- Ona ma włosy spięte frotką - powiedziałam. Swego czasu też nosiłam frotki, ale miałam
wtedy jakieś siedem lat Dorosła kobieta z frotką była obciachowa.
26
- Wiem. - Jenna potrząsnęła głową. - Mamy taką teorię, że to jej przenośna brama piekieł.
Wiesz, rozciąga tę frotkę i przechodzi przez nią, ilekroć potrzebuje doładować nieco zła.
Roześmiałam się mimo obawy, czy Jenna przypadkiem nie mówi serio.
- Jest jeszcze ogrodnik - dodała Jenna. - Callahan, nazywamy go Cal. Nie ma go tu dziś.
Zajęłyśmy się uczniami. Zauważyłam Archera siedzącego przy stole z kilkoma innymi
chłopakami, którzy śmiali się z czegoś co właśnie powiedział. Miałam szczerą nadzieję, że nie
było to opowieść "o złym psie".
- A ten chłopak? - zapytałam z udaną obojętnością.
- Archer Cross etatowy słodki drań i obiekt powszechnych westchnień. Czarnoksiężnik.
Wszystkie dziewczyny kochają się w nim choćby troszkę. Powinny tu być kursy
podrywania Aithera Grossa.
- A co z tobą? - spytałam. - Ty też się w nim kochasz? Jenna przyglądała mi się przez chwilę,
zanim odpowiedziała.
- On nie jest w moim typie.
-Jak to? Nie gustujesz w wysokich i mrocznych przys t o j n i a k a c h ?
-Nie - odpowiedziała lekko. - Nie gustuję w chłopakach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]