[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Chcesz, żebym skłonił ją do zmiany zdania?- Nalfien zaoferował ostrożnie.
- Nie.- Salin pękł. Jeśli sama nie poradziła sobie z sobą, to nie warto.-
- Salin, zastanów się, co mówisz. Masz jeszcze kilka dni z nią. Być może, jeśli& -
- Wiem, co mówię, Nalfien.- Salin podniósł wściekłe spojrzenie na czarnoksiężnika. Moja prawdziwa
partnerka mnie odrzuciła. Czy uważasz, że nie myślałem na ten temat? Czy myślisz, że chciałbym
oglądać jak starzeje się w burdelu, używana przez każdego, kto wierzyłby, że może ją obsłużyć? Nie.
Wolałbym, żeby była poza zasięgiem mojego wzroku.-
- Ale& -
- Co ze mną? Będę bezdzietny. Czy to takie straszne?-
- Salin.-
- A może się mylę.- Salin kontynuował, opierając się znowu na ławce. Znużony, przymknął oczy.
Może ona nie jest moją prawdziwą partnerką. Musisz ją sprawdzić, żeby się dowiedzieć.-
Nalfien pragnął gorąco, żeby Radin nie był na jednej z jego długich wędrówek po górach. Radin był
jednym z niewielu, którzy mogli przemówić do Dowódcy.
- Salin, jeśli nie posiadłeś jej, ja nie mogę& -
- Oszczędz mi, Nalfien. Radin powiedział mi, że możesz się tego dowiedzieć.-
80
- Jakich tajemnic Radin ci nie powiedział?- Nalfien mruknął ze złością. Ale złość szybko zmarła w
obliczu oczywistego bólu Salina. Sprawdzę ją. Ale Salin& - Młodszy stanął w drzwiach,
zrezygnowany. Zatrzymał się na wołanie Nalfiena.
- & nie poddawaj się jeszcze. Jak powiedziałeś, ma blokadę w umyśle do przebicia. Prawdopodobnie
zszokowałeś ją słowami miłości. Daj jej trochę czasu na zastanowienie się nad tym.-
Salin skinął głową i wyszedł.
**********
Salin nie przyszedł do niej następnego dnia. I następnego. Czekała. Wiedziała, kiedy Jarak przyszedł
do pokoju, przyniósł jej jedzenie, ale udawała sen. Wiedziała, że Jarak to nie Salin i tylko Salin był tym,
którego chciała zobaczyć.
Kochał ją? Jak mógł to wiedzieć?
Obrazy jej matki nawiedzały ją. Kobieta opuściła Dianę, gdy ta była małym dzieckiem, ale Diana
przypomniała sobie wystarczająco. Pamiętała jej złośliwe słowa. Pamiętała jej pogardliwy ton, kiedy
rozmawiała z ojcem Diany. Nigdy go nie kochała. Nigdy ich nie kochała. Po czwórce dzieciach, Diana
była ostatnia, jej ojciec zrezygnował. Chciał dla niej dobrze, pomógł się spakować i zobaczył ją na jej
drodze. Kobieta nigdy nie spojrzała wstecz.
Diana zobaczyła w sobie odbicie tego. Nie była godna miłości. Jej kilka marnych przyjazni zabrały
tylko cenny i bolesny czas. Gala była jedyną, która poświęciła swój czas i energię, aby być jej
prawdziwym przyjacielem. Diana wiedziała o tym. Gala była jedyną, aż do teraz. Do Salina. Grał w jej
grę po mistrzowsku. Pokazał jej błąd, który popełniła, tak, żeby nie straciła twarzy. Obnażył przed nią
duszę i pozwolił jej się zranić.
Była taka sama jak matka.
Nie tknęła jedzenia, które przyniósł jej Jarak. Wpatrywała się w płomień w rękach małego posążku
bogini, zmieniającego się w ciemny granat, potem w słoneczny żółty, i znów w niebieski i Salina nadal
nie było. Nie, nie obwiniała go.
Jej ciało bolało, pożądanie ścigało przez jej żyły. Ale nie mogła znieść myśli doprowadzenia się do
orgazmu. Zabawka, którą jej dał, leżała nieużywana na stole. Nie pomogłaby. Nie mogła pomóc.
Potrzebowała jego.
Czy kochała go?
Płomień bogini zabarwił się na zielonkawy błękit, wskazując zbliżanie się wschodu drugiej nocy bez
Salina, gdy drzwi znowu się otworzyły. Automatycznie skrzywiła się na widok Nalfiena.
- Co ty tu robisz?-
- Salin prosił mnie, żebym cie przetestował.-
Jej serce pękło, przywołując jego słowa. Nie chcę, żebyś mnie próbował.- Ostrzegła, nie kłopotając
się wstaniem z łóżka.
81
- To nie jest niezbędne do tego.- Powiedział, stając w połowie pokoju. Zawahał się. Powinienem cię
skrępować?-
Skrzywiła się. Nie chcę cię atakować.-
Wydawał się przyjąć jej słowa, zmniejszył dystans i usiadł na brzegu futrowego łóżka.
- Co zrobisz tym razem?- Zapytała apatycznie.- Przetrząśniesz mój mózg magią? Wpakujesz palce we
mnie?-
- Nie.- Odparł cicho. Do tego, muszę ocenić twoje serce.-
Zamrugała szybko, jak położył ciepłą dłoń na środku jej klatki piersiowej. Nie mogła płakać! Czuła
tylko ciepło jego dłoni. Spoglądając na niego, ujrzała go oglądającego jej twarz. %7ładnych świecących
oczu. Brak oznak magii. Nic, tylko pokazał uprzejmość, słodkie ciepło, ukazujące opiekuńczość wobec
innej żywej istoty. Zamknęła oczy. Po chwili, zdjął rękę.
- No cóż?- Spojrzała, gdy nic nie powiedział, ani nie wyszedł. Czy on jest moim prawdziwym
partnerem?-
- Jak sÄ…dzisz?-
- Ty jesteÅ› czarodziejem.-
- Ty jesteÅ› kobietÄ….-
Zatrzymała się. Czy to prawda, że możesz usunąć moje wspomnienia i odesłać mnie stąd?-
- Tak.-
- NaprawdÄ™?-
- Jeśli jest to konieczne.-
Kolejna przerwa. Dlaczego on mnie chce?-
- Miłość rzadko przestrzega jakiejkolwiek drogi.-
- Jak on może mnie kochać?-
- Znam Salina całe życie. Nigdy nie szedł łatwą drogą.-
Zdławiła śmiech, miał w sobie trochę humoru. Wtedy jestem idealna dla niego.- Zadrwiła.
Wstał. Tak.- Powiedział cicho, odwracając się do wyjścia. Jesteś.-
Szybko usiadła, oglądając jego odchodzące plecy. Co to ma znaczyć?-
Był przy drzwiach. Jeśli nadal oprzesz się Salinowi do końca swoich dziewięciu dni, rzucę zaklęcie, o
którym ci powiedziałem.- Czerwone oczy wpatrywały się w nią z końca sali. To nie będzie
bezbolesne, ale nie przypomnisz sobie czasu spędzonego tutaj.-
Przełknęła.
82
- Bądz pewna tego, czego chcesz, Diana.- Mruknął, kiedy otworzył drzwi. Bądz pewna tego, co
chcesz odrzucić.-
83
Rozdział 15
Dziewiąty dzień. Panika ogarnęła ją.
- Gdzie on jest?-
Jarak, który właśnie wszedł, wahał się przy drzwiach, z tacą w ręku.
- Jarak.- Ostrzegła, siadając na łóżku. Gdzie on jest?-
- Dowódca ćwiczy ze swoimi ludzmi.-
- Idz po niego.-
Jarak spojrzał na nią. Niecierpliwa, wstała i przeszła przez pokój, żeby wziąć od niego tacę. Idz sam
albo wyślij Garna żeby to zrobił, ale muszę z nim porozmawiać. Ale wciąż się wahał. Proszę!-
- Tak, pani.-
Krael w porę odskoczył od wściekłego Salina. Ich walka miała zdecydowanie mroczne chwile kilka
minut wstecz, a Krael nadal myślał, jak wybrnąć z tego cało. To rozproszenie kosztowało go. Upadł na
piasek, a Salin natychmiast stanął nad nim prawie przyszpilając go. Prawie. Dzięki instynktowni i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]