[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Pójdziemy razem - oświadczył Nick i wyciągnął do Jo rękę, by
pomóc jej wstać.
Jo wiedziała, że Hazel ich obserwuje, a w jej oczach skrzy się
zadowolenie. Chciała jakoś uprzejmie zrezygnować z pomocy Nicka,
ale żadna taktowna wymówka nie przyszła jej do głowy. Tak więc
chwyciła podaną rękę. Zaskoczyła ją i zachwyciła łatwość i siła, z jaką
Nick postawił ją na nogi.
- Butelki są przy tej grupce skałek, zaraz za pompą
- powiedziała jeszcze Hazel. - Tam, gdzie chodzisz po wodę.
Jo mogłaby przysiąc, że Hazel i Nick wymienili poro-
zumiewawcze spojrzenia. Nie bądz śmieszna, mówiła sobie, gdy
schodzili ścieżką w dół, a Nick dopasował swoje kroki do jej tempa.
Nawet jeżeli Hazel bawi się w Kupi-dyna, na pewno nie spiskowała z
Nickiem. Jak mogłaby? Jednak od czasu, gdy Ned Wilson tak podle z
nią postąpił, trudno jej było komukolwiek ufać. Wszystko widziała
przez pryzmat jego nieuczciwości.
- Podoba ci się tu? - spytał Nick przyjacielskim tonem.
- Tu jest naprawdę pięknie - odparła Jo.
Ale Nick najwyrazniej pragnął odzyskać jej łaski.
- Hazel wspomniała wczoraj, że jesteś nauczycielką - zaczął. -
Czego uczysz?
jane+anula
ous
l
da
-
scan
47
- Muzyki.
- A na jakich instrumentach grasz?
- Na fortepianie i gitarze - odpowiedziała już łagodniej.
Wydawał się szczerze nią zainteresowany. - Najbardziej lubię gitarę.
Szczególnie utwory klasyczne i flamenco.
- Ja nie jestem specjalnie muzykalny - wyznał, gdy wchodzili na
kamienny most. - Nawet nie śpiewam pod prysznicem. Ale słyszałem,
że gitara jest najłatwiejszym instrumentem, by na niej grać zle, i
najtrudniejszym, by grać dobrze.
Miał rację, a jego niespodziewana uwaga zdziwiła Jo i wywarła
na niej wrażenie. Ale zamiast poczuć do niego sympatię, usłyszała w
głowie dzwonek alarmowy. On jest zbyt zręczny w nawiązywaniu
kontaktów. Trzeba uważać. Może należeć do tego gatunku mężczyzn,
którzy potrafią zadowolić wszelkie gusta.
- Ja pójdę - zaproponował, gdy Jo zaczęła schodzić po stromym
brzegu do potoku. Butelki stały w wodzie, wystawały tylko ich szyjki.
Jo otworzyła usta, by zaprotestować, ale Nick już zręcznie
zbiegał na dół. W mgnieniu oka chwycił butelki i wrócił.
- Czekoladki dać jest grzecznie, ale z winkiem jest skuteczniej"
- zawołał wesoło, podając jej wino.
Potem, rozpamiętując tę chwilę, Jo wiedziała, że Nick nie miał
nic złego na myśli, cytując znaną fraszkę Odgena Nasha. Ale teraz coś
w tonie jego głosu od nowa przypomniało jej Neda. Rzuciła mu
ostrożne spojrzenie.
jane+anula
ous
l
da
-
scan
48
- Tylko nie mów, że znów wyrosły mi rogi i kopyta -mruknął. -
Widziałem dzikie zrebiczki mniej płochliwe niż ty.
- Nie jestem zrebiczką w twoim koralu - warknęła. Jego oczy
pociemniały ze złości.
- Widzę, że wystarczy ci raz spojrzeć na faceta i już znasz go na
wylot, co? Wiesz, co ci powiem? Nie znasz się na żartach.
- Więc jak ci się wydaje? Kim ja jestem? Wielbicielką Służb
Leśnych? Fanką strażaków? To, że przez przypadek jesteśmy tu
razem, nie oznacza jeszcze, że musisz mi się narzucać. Albo że ja
muszÄ™ ci ulec.
- Narzucać się? Na litość boską! Czy ty zawsze psujesz każdą
zabawę, czy też po prostu z jakichś powodów mną gardzisz?
To nie jego słowa rozpaliły jej złość. To był jego ton. Nick miał
wyjątkową umiejętność subtelnego, lecz wymownego posługiwania
się tonem głosu. A ta cecha, na nieszczęście, znów przypomniała jej
Neda Wilsona.
Ned też miał wysublimowane poczucie humoru - i żadnego
poczucia honoru. Nie było z jej strony uczciwe mierzyć Nicka tą samą
miarką, ale mimo to ciągle się zastanawiała, czy oni obaj podzielali to
samo zamiłowanie do oszustw.
Obrzuciła go zimnym, zdegustowanym spojrzeniem.
- Właśnie. Po prostu tobą gardzę! - krzyknęła, zapominając, że
powinna mówić ciszej, bo już podchodzili do kempingu.
- Wiesz co? Możesz sobie mnie nienawidzić do woli. Ale
wydaje mi się - postukał się w czoło - że tu masz coś nie w porządku.
jane+anula
ous
l
da
-
scan
49
- Racja! Muszę mieć nie po kolei w głowie, skoro zgadzam się
przebywać z tobą sam na sam.
Na nieszczęście dla nich obojga, w tym się myliła. Nie byli już
sami. Tę ostatnią wymianę zdań słyszeli wszyscy w obozowisku.
Rozległy się śmiechy, oklaski, wesołe okrzyki. Jo zaczerwieniła się.
- Och, Nick, ona cię pragnie! - zawołał któryś strażak, i Nick też
oblał się rumieńcem.
- Szach i mat! - krzyczał inny.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]