[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oka dostrzegłam smugę ruchu i wbiłam palce w futrynę.
Sypialnia nie miała okien. Cel znalazł się w potrzasku.
Błysnęło światło i zamrugałam, zaskoczona. Obok łóżka stał mężczyzna Milo, jak
założyłam ubrany tylko w koszulkę, bokserki i skarpety.
Uśmiechał się szeroko.
Przekrzywiłam głowę, zaskoczona taką reakcją. Omiótł mnie wzrokiem od stóp do głów i
uśmiechnął się jeszcze szerzej, ściskając coś w ręce. Była to metalowa rurka długości może
pięciu centymetrów.
Sto SiedemdziesiÄ…t Osiem, skuj go! wrzasnÄ…Å‚ przez komunikator komendant Mayer.
Przerazliwy pisk przeszył moje ucho. Ze świstem wciągnęłam powietrze i szybko wyjęłam
słuchawkę. Potarłam ucho, patrząc spod ściągniętych brwi na Mila.
Kto jest strażnikiem na promie? Skoczył ku mnie przez pokój.
Cofnęłam się o krok, unosząc ręce, żeby się bronić. Chrząknął z rozdrażnieniem.
Możesz przestać? Jestem po twojej stronie.
Po mojej stronie? A jaka to strona?
Odwróciłam się, słysząc kroki. Wszedł Leb, oczy miał szeroko otwarte i spanikowane.
Przeniósł spojrzenie ze mnie na Mila. Szybko sięgnęłam po kajdanki, nie mogąc wymyślić
wyjaśnienia, dlaczego jeszcze nie skułam mojego celu.
Milo pokazał Lebowi srebrne urządzenie i strach na twarzy strażnika ustąpił miejsca
złości.
Twój też nie działa, zgadza się, Leb? zapytał Milo. Zamarłam. Ten mężczyzna zna
Leba.
Leb otworzył usta, zaraz je zamknął i odwrócił się w moją stronę. Był zmartwiony. Bał
się. Mnie? Nigdy nie odniosłam wrażenia, że się mnie boi.
Westchnął, ściskając palcami garb nosa.
Zablokowałeś łączność audio i wideo. Nawet na promie.
Doskonale stwierdził Milo, rzucając urządzenie na łóżko. Byłbym wdzięczny za
ostrzeżenie, wiesz.
Nie miałem czasu powiedział Leb. Dodałem rozkaz pół godziny temu.
Milo westchnÄ…Å‚.
Mądrze z ich strony, jak sądzę. Chcesz mi to wynagrodzić, pozwalając mi odejść?
Możesz powiedzieć, że uciekłem.
Jej nikt nie ucieka odparł Leb.
To prawda. Poza tym, dlaczego Leb miałby go puszczać?
Do licha, coś ty sobie myślał? podjął ze złością. Będą wiedzieli, że zablokowałeś
łączność. Zabiją ją. I być może mnie.
Zamrugałam, upuszczając komunikator. Leb spojrzał na mnie przepraszająco, gdy go
podniosłam. Dlaczego mieliby mnie zabijać? Przecież wykonywałam rozkazy.
Do promu powiedział Leb do Mila. Sto Siedemdziesiąt Osiem, skuj go.
Co?! krzyknął Milo, gdy zrobiłam krok w jego stronę. Daj spokój, człowieku, nie
możesz mnie im wydać!
Nie mam wyboru odparł Leb, każąc nam ruchem ręki pójść ze sobą. Jeśli zaraz nie
wsiądziemy do promu i nie wrócimy do ośrodka, zabiją mnie i ją, a ciebie prawdopodobnie i
tak wytropiÄ… za kilka dni.
Ale... Milo przeniósł spojrzenie ze mnie na strażnika, jego wzrok skoczył do kajdanek
w mojej ręce.
Wypadł na korytarz, odpychając Leba. Chciałam go złapać, ale moje palce zamknęły się
tylko na koszulce. Wyrwał się i pobiegł w samych skarpetach, ślizgając się po podłodze.
O tak, Milo, doskonały pomysł rzucił cierpko Leb. Uciekać przed
Stosiedemdziesiątkąósemką!
Skoczyłam za uciekinierem i rzuciłam się na niego. Razem upadliśmy na podłogę. Milo
stęknął i zaczął się wić pode mną. Sięgnęłam po kajdanki, gdy zacisnął rękę na brzegu kanapy.
Mógłbyś przestać? warknął Leb. Jego buty pojawiły się obok mojej twarzy. Po
prostu pozwól się skuć.
Milo jęknął, ale przestał się szamotać i zatrzasnęłam kajdanki na jego nadgarstkach.
Poderwałam go na nogi. Dmuchnął na zasłaniający oczy kosmyk włosów, żeby spojrzeć na
Leba.
Uważam...
Trzymaj język za zębami, dopóki nie wsiądziemy do promu polecił Leb, przystając w
drzwiach z ręką zawieszoną nad klamką. Rozumiesz?
Milo ponuro pokiwał głową i Leb otworzył drzwi. Obok promu stał z zaciekawioną miną
pilot.
Wszystko w porządku powiadomił go Leb, gdy odsunął drzwi promu. Wsiadajmy.
Pilot skinął głową i wskoczył na swój fotel, a ja kazałam Milowi wsiadać. Zamykaliśmy
pochwycone cele w osobnej kabinie w tylnej części promu, żeby nie zagrażały dyżurnemu
strażnikowi. Wepchnęłam Mila do tego przedziału i zamknęłam za nim drzwi.
Usiadłam na swoim miejscu, patrząc na Leba. Rozmyślnie unikał mojego spojrzenia.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]